środa, 11 marca 2015

Prolog

Taki mały przedsmak tego, co wydarzy się, kiedy skończę historię Diany i Fanniego :)
Mam nadzieję, że będziecie i że Wam się spodoba.
Stay tuned,
Z

     Maya stanęła przed furtką i uważnie przyjrzała się budynkowi stojącemu przed nią. Był niewielki i trochę odrapany, ale dziewczyna uznała że trochę farby rozwiąże problem. Czarna dachówka była w całkiem dobrym stanie, a okna mimo że brudne, na pewno były niedawno wymieniane. Dom otaczał około metrowy płotek z desek. Na podwórku leżało mnóstwo śniegu, który skutecznie uniemożliwiał Mayi znalezienie ścieżki do domu, czy choćby podjazdu dla samochodu.
     -Mogło być gorzej – mruknęła do siebie zrezygnowana i niepewnie popchnęła furtkę. Bramka zaskrzypiała i otworzyła się z kierunku podwórka. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych. Odszukała w torbie pęk kluczy i metodą prób i błędów zaczęła szukać odpowiedniego.
     W końcu znalazła ten pasujący do zamka i weszła do środka. W domu panował półmrok, bo wszystkie rolety były zasłonięte, a jedyne światło dostawało się przez drzwi, których Maya nie zamknęła za sobą wchodząc. Dziewczyna znalazła włącznik światła i po chwili okazało się, że stała w kuchni. Meble były całkiem nowe i zadbane, co Maya przyjęła z ulgą, bo obawiała się że będzie musiała się solidnie wykosztować na remont. Płytki na podłodze nie miały ani jednej ryski. Przeszła do salonu, który okazał się równie zadbany co... pusty.
     Dziewczyna podniosła rolety, a chwilę później otworzyła drzwi na niewielki taras. Płytki w dobrym stanie – kolejny wydatek z głowy. Z ciekawością przeszła na klatkę schodową, gdzie wąskimi schodkami weszła na piętro. Zajrzała do pierwszego pomieszczenia, którym okazała się być łazienka. Nie było ani lustra, ani pralki, ani... umywalki?
     Kolejnym pokojem była duża sypialnia, z trzyczęściowym wykuszem okiennym, wzdłuż którego ustawione były drewniane ławy do siedzenia. Pod ścianą leżał dwuosobowy materac, ale Maya dla bezpieczeństwa i higieny postanowiła mimo wszystko go wymienić. Na drugiej ścianie znajdowały się wąskie drzwi do garderoby, w której dziewczyna znalazła białe półki i wieszaki.
     -Trochę mleczka do szorowania i może nawet powieszę tu swoje rzeczy – mruknęła, ale chwile później uderzyła otwartą dłonią w czoło. - Ja pierdolę, zaczynam gadać do siebie.
Jednym ruchem zatrzasnęła za sobą drzwi i ruszyła do samochodu, po wszystkie rzeczy które udało jej się uratować z życia, o którym chciała jak najszybciej zapomnieć.


     Richard Freitag nie lubił zimy. Oczywiście, zima dawała mu pracę, ale tylko dlatego ją tolerował i tylko to powstrzymywało go przed wyprowadzką do ciepłych krajów. Poza tym śnieżna pora roku wzbudzała w brunecie tylko i wyłącznie negatywne odczucia. Taka podróż na przykład? O ile jest dłuższa przez to, że ślisko, że niebezpiecznie, że trzeba wolniej jechać żeby się nie zabić? Albo wychodzenie z domu? Latem to prościzna! Zakładasz buty i już cię nie ma! A zimą? Buty, sweter, kurtka, szalik, czapka, a na deser jeszcze rękawiczki. Już nie wspominając w ogóle o czekaniu zimą na swój skok, kiedy to Walter Wszechmocny po konsultacji z Tepesem Władcą Wiatru postanawiają na chwilę wstrzymać konkurs. Oni stoją w kurtkach, a skoczkowie jak te sieroty ostatnie marzną przebierając nogami jakby im się siku chciało.
     -A ty czemu nic nie mówisz? - głos Severina wyrwał Richarda z marzeń o wbijaniu sopli lodu w serce Hofera.
     -Zamyśliłem się.
     -To akurat widzę – prychnął blondyn. - Zakochałeś się czy jak?
     -Ta – mruknął Freitag. - Widziałeś kiedyś ładną Niemkę? Bez urazy dla twojej Caren oczywiście. - zreflektował się po chwili. - Widocznie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę.
     -A ty z Niemką musisz się wiązać? - uśmiechnął się Severin. - Mało jeździsz po świecie? Znajdź sobie... No nie wiem. Jakąś Słowenkę? Polkę? Norweżkę? Te trzy nacje chyba najlepsze, bo Austriaczek bym nie polecał.
      Richard nic nie odpowiedział, tylko wlepił wzrok w okno. Wjeżdżali akurat do miejscowości w której mieszkał, co nawet bez tablicy informacyjnej dałoby się zauważyć, bo wszędzie wisiały plakaty z jego podobizną z racji tego, że za miesiąc miał wyjechać z kadrą na Olimpiadę. Skręcili w ulicę przy której stał dom Freitaga.
     -Masz nowych sąsiadów? - zainteresował się Freund, widząc czerwonego citroena stojącego przy posesji obok.
     -A ja wiem? – wzruszył ramionami Richard uważnie obserwując auto. Chwilę później z domu, przed którym stało wyszła niska dziewczyna, na oko dwudziestokilkuletnia. Naciągnęła na dłonie rękawy od bluzy i truchtem dobiegła do samochodu. Wyciągnęła z bagażnika karton i równie szybko jak się pojawiła, tak zniknęła za drzwiami domu.
      Severin zatrzymał się przed domem kolegi i wysiadł, żeby pomóc mu wyciągnąć bagaże. Mieli już dwie walizki na chodniku i zabierali się za wyciąganie nart, kiedy dziewczyna znowu się pojawiła.
     -Może być do niej zagadał? - zaproponował cicho Freund.
     -Przecież pewnie jest Niemką – mruknął Freitag. Blondyn spojrzał na niego oniemiały.
     -Jaki problem że jest Niemką, skoro jest najzwyczajniej w świecie ładna? - spytał, zastanawiając się czy Richard nie ma jakiegoś problemu z głową, o którym nie chce mu powiedzieć.
     -Czy taka ładna... - burknął brunet spoglądając przez ramię na dom dziewczyny. Stała na werandzie i trzymając w rękach karton opisany 'Książki' przyglądała się ich poczynaniom. Kiedy zauważyła, że jest obserwowana szybko odwróciła się na pięcie i zniknęła w głębi domu. Po chwili jednak pojawiła się znowu i pomaszerowała do samochodu. Severin popchnął Freitaga w jej stronę, co ten skwitował ostrym spojrzenie, ale podszedł kilka kroków w kierunku dziewczyny.
     -Cześć. Jestem Richard. - wybąkał cicho brunet ściągając na siebie wzrok Mayi. - Będziemy sąsiadami.
     Dziewczyna przyjrzała mu się ze znudzeniem.
     -I'm sorry. - mruknęła po angielsku wymuszając na twarzy przepraszającą minę. - I don't speak German very well.
     Następnie zabrała z bagażnika walizkę i potruchtała speszona do domu. Richard spojrzał na Severina, który za jego plecami walczył ze sobą, żeby się nie roześmiać.
     -Powiedziałbym, że jesteście siebie warci – rzucił pogodnie. - Tak samo rozmowni i chętni do kontaktów.
     Freitag nie skomentował, tylko skupił się na jednym marzeniu: żeby ten dzień się wreszcie skończył.

     Tylko tego jeszcze brakowało. Ledwo się sprowadziła, a już jakiś pajac zagaja. Czy nie zasługiwała na choć odrobinę spokoju? Przyjechała tu, żeby odciąć się od wszystkiego i wszystkich, ale nie!
     -Choć może jest miły? - zastanowiła się na głos. - Na litość boską, znowu gadam do siebie!
     Przeszła do salonu, żeby skręcić mały stolik, który kupiła jadąc w te strony.
     -Chryste Panie! - krzyknęła spoglądając za okno.
     Na tarasie, pod jej wejściem siedział golden retriver i machając wesoło ogonem skrobał framugę od drzwi, pokazując że chce wejść. Maya podeszła niepewnie i powoli nacisnęła klamkę. Po chwili pies wesoło wbiegł do salonu, okrążył ją kilka razy i wybiegł na ogród. Dziewczyna sięgnęła pierwsze z brzegu buty i ruszyła za nim. Siedział za ścianą i na nią czekał. Kiedy ją zobaczył znowu ruszył przed siebie prowadząc ją na przód domu.
     -Czekaj! - krzyknęła Maya zaczynając biec. Pies przysiadł na jej werandzie. - Skąd ty się wziąłeś, hm? - spytała podchodząc do niego. Przejechała mu dłonią po szyi, żeby sprawdzić czy wśród gęstych, długich włosów kryje się obroża. - Masz jakiegoś pana?
     -A mówiłaś, że nie mówisz po niemiecku – usłyszała za sobą męski głos. Odwróciła się i zobaczyła chłopaka, który chwilę wcześniej przedstawił jej się jako Richard. Stał przed dzielącym ich ogrody płotkiem i ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma uważnie się jej przyglądał.
     -Może być tak, że kłamałam – odparła dziewczyna uśmiechając się sztucznie. - To twój pies?
     -Może być tak, że mój, a może być tak, że nie mój – odpowiedział jej brunet robiąc identyczną minę. - Co jeśli jest mój?
     -Zabierzesz go stąd.
     -A jeśli nie jest mój?
     -To ci go sprezentuję, na przywitanie – rzuciła jadowicie miłym głosem.
     -Takie z ciebie ziółko? - uśmiechnął się kpiąco Freitag.
     -Nawet nie wiesz jakie – mruknęła. - Zabierz go.
     -Chodź Teddy! - krzyknął Richard, a zaraz potem zagwizdał. Pies z radością zerwał się z werandy i pobiegł gdzieś za dom, by po chwili pojawić się u boku swego pana.
     -Tylko mi nie mów, że mamy jakąś furtkę między naszymi ogrodami – jęknęła żałośnie dziewczyna.
     -Nie, mój pies dla relaksu skacze przez metrowe ogrodzenia – zironizował brunet.
     -Ok, zrozumiałam – burknęła w odpowiedzi Maya. - Da się ją zamknąć?
     -Da. Ale nie mamy klucza, więc jak Teddy na nią skoczy, to znowu ją otworzy. Jesteś na mnie skazana.
     -Jest! - dziewczyna wyrzuciła ręce w górę w geście zwycięstwa. - To było właśnie to o czym marzyłam jadąc tu! Pozwolisz, że pójdę celebrować chwilę w samotności?
     Odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych.
     -Ej, Złośnico! - krzyknął na nią brunet. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na chłopaka wyczekująco. - Powiesz mi chociaż jak się nazywasz?
     -Maya.
     -Maya... I co dalej?
     -Po prostu Maya.

9 komentarzy:

  1. Lubię Rysia. Mayę też już lubię.
    A Teddy'ego jako golden retrivera po prostu pokochałam.
    Czekam na nich z niecierpliwością.
    Z WIELKĄ niecierpliwością ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie mogę się doczekać startu! Tym prologiem kupiłaś mnie na samym wstępie! Richard, Maya, Teddy - no już mnie masz! :D
    "-Przecież pewnie jest Niemką – mruknął Freitag. Blondyn spojrzał na niego oniemiały.
    -Jaki problem że jest Niemką, skoro jest najzwyczajniej w świecie ładna? - spytał, zastanawiając się czy Richard nie ma jakiegoś problemu z głową, o którym nie chce mu powiedzieć." - ten tekst wygrał wszystko! :D
    Nie mogę się już doczekać ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiscie zostaje :) zostaje wszedzie tam, gdzie piszesz. Kocham twoj styl pisania ;) pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się super! :) Czekam na dalsze odcinki

    OdpowiedzUsuń
  5. Walter Wszechmocny, Tepes Władca Wiatru ... you made my day! ;P

    Nie przepadam za Freitagiem, ale uwielbiam wszystko co piszesz, więc proszę .. włącz chociaż do tego opowiadania jak najwięcej Severina! I Wernera! Żebym nie musiała wciąż wzdychać nad Richardem ... -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta Maya ... to całkiem podobna do Tysi ... ;D

      Usuń
  6. Lubię to.
    Zostaję.
    No to czekamy :)
    E_A

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz, jak miło zabrać się za czytanie czegoś, co jest dobrze napisane, zabawnie ironiczne i... ma tylko prolog :D nie myśl sobie, broń Boże, że nie wolałabym, żeby się coś jednak ruszyło w tej blogosferze (w Twoim przypadku między innymi), bo widzę, że od jakichś dwóch - trzech miesięcy absolutna cisza. Ale jak widzę, ile wciąż mam do nadrobienia, to taki jeden rozdzialik jest w sam raz, za jednym zamachem do przeczytania i już wszystko wiem :D
    To znaczy za wiele to w sumie nie wiem, bo zdaje się, że Maya należy raczej do osób dość tajemniczych i niezbyt skłonnych do zwierzeń. A Rysinek też nie za bardzo rozmowny. No ewentualnie w przypadku, gdy można sobie nawzajem trochę podocinać przy okazji pierwszego spotkania. No ciekawie, nie powiem.
    buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Wy jesteście normalne?? Bo mi się wydaje , że nie ,no dobra ją sama przyznam też mi się nie podoba , ale ty takie rzeczy wypisujeś zostaw go w spokoju to jest jego prywatne życie.

    OdpowiedzUsuń